REKLAMA

Wyprawa na misje do Zambii

STARA WIEŚ/CHIKUNI (Zambia). – Zambia to piękny, zielony kraj. Mimo, że jest dwa i pół raza większy niż Polska, żyje w nim zaledwie 11 milionów obywateli – zaczyna swą opowieść o. Gerard Karas SJ, misjonarz pracujący w Chikuni w Zambii.

glowne35Mimo że urzędowym językiem jest tam angielski, w kraju funkcjonuje ich aż 72. – Głównym bogactwem tego kraju są rudy miedzi – mówi o. Gerard. – Przy ich wydobyciu pracuje mnóstwo ludzi. Zatrudnienie dają też różne instytucje: szkoły, służba zdrowia, trochę turystyka i rolnictwo. Przede wszystkim tym ostatnim parają się Zambijczycy. Jest to ich podstawowe źródło utrzymania. Uprawiają  głównie kukurydzę. Z niej to powstaje mąka kukurydziana z której gotuje się coś jak u nas ryż na gęsto. Żyje tam również bydło. Najwięcej zwolenników ma mięso wołowe i drób.

Bogactwem naturalnym kraju są też Wodospady Wiktorii, znajdujące się nao-gerard granicy Zimbabwe i Zambii. Są one uważane  za jeden z siedmiu naturalnych cudów świata. Wpisano je na Lista Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO. – Ludzie powoli zaczynają dostrzegać szansę w turystyce. W ostatnim czasie polepszyła się baza noclegowa, zaczęło funkcjonować połączenie lotnicze. Poza tym Zambia ma tę przewagę nad krajami ościennymi, że ani nie toczy się w niej wojna ani nie ma niepokojów politycznych – opowiada misjonarz.

Problemów jest jeszcze wiele

Mimo, że kraj ten cały czas się rozwija stale musi się borykać z wieloma problemami. – Największym jest bieda – stanowczo twierdzi o. Gerard Karas. –  Przez wiele lat rząd Zambii spłacał długi. Gdy zdawało się że wreszcie uprawawyjdzie na prostą nastąpił kryzys gospodarczy, a z nim przyszedł ogromny spadek cen miedzi. Spowodowało to zamknięcie wielu kopalń. Wielu ludzi straciło pracę i żyje poniżej poziomu biedy, mając na utrzymanie całej rodziny (zwykle jest 7, 8 dzieci) 1 dolara dziennie. Dla porównania dodam, że 25 kg worek mąki kukurydzianej (przeciętnej rodzinie wystarcza na tydzień) kosztuje tam 10 dolarów. Ludzie ci starają się jak mogą. Wykonują drobne prace, by podreperować domowy budżet, uprawiają na przykład pomidory i później je sprzedają i przede wszystkim pomagają sobie nawzajem dzieląc się tym co posiadają.

Wiele dyskusji wywołuje też ekologia. – Opałem jest tam przede wszystkim drewno. Z niego powstaje węgiel drzewny – opowiada o. Gerard. – Wycinka lasów poczyniła już ogromne spustoszenia. Problemem tym zajął się teoretycznie rząd, ale jak do tej pory nie zrobił on nic w kierunku zadrzewiania. Było o tym dużo mówione, ale na tym się skończyło. Taka polityka pustych słów. W Zambii panuje też ogromna korupcja. Dotyka ona również kręgi rządowe.

Sporym problemem są też choroby, przede wszystkim AIDS, malaria, gruźlica i niedożywienie. – Największe żniwo zbiera malaria – mówi misjonarz. – Przenoszą ją głównie komary. Najgorsze jest to, że leki i antybiotyki po pewnym czasie przestają działać, bo pasożyty się na nie uodparniają. W bardzo wielu przypadkach zachorowanie kończy się więc śmiercią. Sporym problemem jest też AIDS. Około 20 procent ludności jest zakażona tym wirusem. Są to głównie młodzi ludzie w sile wieku. Wielu z nich wcześnie zaczęło współżycie seksualne. Zwykle mieli stosunki nie z jednym a z wieloma partnerami. Więc tak naprawdę zakażenie było kwestią czasu. Najgorsze jednak jest to, że choruje zazwyczaj obydwoje rodziców. Po ich śmierci dzieciaki, z których najstarsze ma zwykle około 14 lat zostają sami. Skutkuje to tym, że w Zambii pozostaje pokolenie najstarsze, czyli dziadkowie, i to najmłodsze.

Aby zaradzić temu problemowi miejscowe organizacje charytatywne rozpoczęły kampanie edukacyjne. – Zazwyczaj kończą się one na reklamie prezerwatyw – twierdzi o. Gerard. – My ze swej strony również prowadzimy takie kampanie. Staramy się uświadamiać młodzież, mówimy o możliwościach zakażenia i o jego skutkach. Jako, że w dużej większości są oni katolikami, zwracamy również uwagę na 10 Przykazań i ich dzisiejsze zastosowanie. Powoli zaczynamy dostrzegać pozytywne wyniki naszych starań. Zachorowalność zmniejszyła się o kilka procent. To cieszy, jednak naszym celem jest praktyczne jej wyeliminowanie.

Witamy w szkole

W samej Chikuni funkcjonują dwie szkoły podstawowe, dwie średnie oraz szkoła pomaturalna, gdzie kształci się przyszłych nauczycieli. Obecnie studenciuczęszcza tam 300 młodych ludzi. Działa tam również szpital, ośrodek pomocy dla osób chorujących na AIDS, piekarnia, sklepik, parafia i co ciekawe – rozgłośnia radiowa „Radio Chikuni”. – Ostatnimi czasy rząd zadecydował, że nauka w szkole podstawowej, czyli przez pierwszych siedem klas będzie bezpłatna. Jest to bardzo dobre rozwiązanie z uwagi na duże koszty nauki – mówi misjonarz. – W klasach jest zwykle 60 – 70 dzieci. Poziom ich wiedzy jest różny, ponieważ tak jak w Polsce, jedni się garną mniej drudzy więcej do nauki. Poza tym problemem są tam podręczniki, ponieważ z uwagi na brak funduszy, rodziców po prostu na nie nie stać. Więc w klasie jest zwykle jeden podręcznik. Nauka trwa przez 3 okresy, po 3 miesiące po czym następuje miesiąc przerwy.

Napisz do Zambijczyka

Wbrew pozorom wakacje nie są okresem wypoczynku. Przez ten czas dzieci podróżują od jednego krewnego do drugiego i starają się pozyskać trochę pieniędzy na dalszą naukę. – Jeden okres kosztuje na nasze około 400 złotych. Do tego trzeba kupić jeszcze zeszyty, obowiązkowy mundurek i czarne buty. Koszt tych ostatnich to kwota około 80 złotych. Zwykle kończy się to tak, że rodzice kupują używane – dodaje o. Gerard. – Ci ludzie chcą się rozwijać i kształcić. Nie chcą cały czas pozostawać w tyle – twierdzi o. Ludwik Zapała SJ, misjonarz, proboszcz Kasisi. – Bardzo lubią, czytać na przykład Pismo Święte. Twierdzą, że lektura ta nie tylko podnosi ich samych na duchu, ale również ich status. Kształcimy ich, pomagamy w miarę naszych możliwości. Oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia, ale wszystko zdąża we właściwym kierunku. Zambijczycy są bardzo otwartymi ludźmi, żądnymi wiedzy i co bardzo ważne nie mają rasistowskich uprzedzeń. Chcieliby wejść do wspólnoty świata, być jego częścią, a nie tylko biernymi widzami, oglądającymi zwykle negatywne informacje o Afryce. Oczywiście boją się jeszcze swoich Duchów, ale ich marzeniem jest wejście w wielki świat. Młodzi bardzo często marzą o podróży do Europy, o korespondencji z Europejczykami.

Liczą na Ciebie, pomóż misjonarzom

– To trudna praca, jednak przynosi wiele satysfakcji, dlatego bardzo13 prosilibyśmy o modlitwę za nas, byśmy nadal mieli wiele cierpliwości – mówi ks. Czesław Tomaszewski, z Referatu Misyjnego. – Nie ukrywam, że bardzo przydałaby nam się pomoc finansowa, bo potrzeby tych ludzi są bardzo duże. Faktem jest, że cześć rzeczy moglibyśmy kupić tutaj w Polsce i potem je przewieźć do Zambii. Jednak transport, dystrybucja i cła zawsze przewyższają wartość wiezionych towarów. Dlatego po prostu taniej wychodzi, zrobić zakupy tam.

Chętni, którzy chcieliby wspomóc misje mogą to zrobić przesyłając fundusze na konto: Referat Misyjny Towarzystwa Jezusowego Prowincji Polski Południowej, 31 -041 Kraków, Mały Rynek 8, PKO SA III O/Kraków 50 1240 2294 1111 0010 2222 3570.

Dodatkowe informacje o misjach można uzyskać pod adresem mailowym chtom@vp.pl

Autor:brzozow24.pl

Fot. Archiwum Referatu Misyjnego

14-09-2009

Udostępnij ten artykuł znajomym:


Poprzedni artykuł:
«
Następny artykuł:
»




Zaloguj się aby dodać komentarz


| Logowanie

Pokaż więcej komentarzy (0)

Komentarze niezarejestrowanych czytelników: