REKLAMA

Na przekór grawitacji

BRZOZÓW. – Break dance jest jak nałóg tytoniowy. Niby chcesz przestać, ale nie możesz. Ciągle do tego wracasz – mówi Kacper Jarosz znany jako „Kacperek”,  członek „Spin flavour”.

glowne28„Spin flavour”, to czteroosobowa grupa młodych ludzi tańczących break dance. W jej skład wchodzą: Gośka Niemiec ps. „Shisha”,  Gośka Pietruszka, Kacper Jarosz ps. „Kacperek” oraz Kamil Zawidlak ps. „Zaki”. – Break dance’a tańczymy od pięciu lat – opowiada Kamil Zawidlak. – Przez ten czas zespół kilkakrotnie zmieniał już skład i jakiś czas temu postanowiliśmy też zmienić nazwę. Ze starego składu zostałem tylko ja i Kacper. Gośki doszły do nas dwa lata temu. To tak jakby rozpoczął się dla nas zupełnie nowy rozdział. – Skład się zmieniał głównie przez szkołę – tłumaczy Kacper. – Starsi koledzy porozjeżdżali się na studia. Część zrezygnowało ze względu na kontuzje. Nie oszukujmy się, to bardzo wymagający taniec. Trzeba regularnie ćwiczyć, a początki są trudne.

Przecież to fotomontaż

Uczyć zaczęli się sami. – Jesteśmy samoukami – mówi „Zaki” – Na początku uczyliśmy się z filmików, które ściągaliśmy z internetu. Wtedy break dance p1010008nie był tak rozpowszechniony, więc nawet o te filmiki było ciężko. Jak już coś znaleźliśmy, to były to figury wykonywane tak szybko przez profesjonalistów, że jak zaczynaliśmy je ćwiczyć, to często okazywało się, że żeby coś zrobić, to trzeba było zabrać się do tego z zupełnie innej strony. – A jak wtedy wszystko nas bolało. Organizm nie był przyzwyczajony do takich wyczynów. Cierpiał chyba każdy mięsień, staw, ścięgna i kręgosłup – wspomina ze śmiechem „Kacperek”.

Oczywiście nie wszystko od razu wychodziło. – Przez długi czas ćwiczyliśmy coś, co nie dawało żadnego efektu. Nieraz miało się ochotę, by przestać ćwiczyć, ale fakt jest taki, że nie można. Break bardzo wciąga – mówi Kamil.

Zgodnie przyznają, że od początku spotykali się z życzliwością. – Na przykład w BDK nieodpłatnie pozwolono nam korzystać z sali – wspomina Kacper. – Przyszliśmy tu, nikogo nie znając. Ówczesny dyrektor, Tadeusz Podulka, po rozmowie z nami wyraził na to zgodę. Poza tym, gdy rozpoczynaliśmy naszą przygodę z tańcem, ludzie jeszcze go nie znali. Nieraz nas pytano jak to zmontowaliśmy, bo przecież nie można takich rzeczy zrobić z własnym ciałem. Raz jedna pani mi powiedziała, że oglądając w telewizji pokaz tańca break dance była pewna, że to fotomontaż. Teraz mimo, że widziała to na własne oczy, dalej nie mogła uwierzyć, że można takie figury zrobić.

„Połamaniec” wciągnął też dziewczyny

Dziewczyny zaczęły tańczyć dwa lata temu. – Zobaczyłam chłopaków tańczących u mnie w Liceum na dzień nauczyciela – wspomina Gośka Pietruszka. – Bardzo mi się to spodobało. Z jedną z koleżanek z klasy postanowiłyśmy pójść do chłopaków i spytać czy nie mogłybyśmy przychodzić na treningi chociaż popatrzeć. Zgodzili się. Początki były trudne. Nie dość, że się wstydziłyśmy o cokolwiek chłopaków zapytać, to jeszcze dochodziła ta bariera relacji chłopak – dziewczyna. Ale potem jakoś to wszystko się przełamało. My zaczęłyśmy pytać, a oni nam cierpliwie tłumaczyć. Skończyło się siedzenie po kątach – dodaje ze śmiechem. – Jak dziewczyny do nas dołączyły to my sami zaczynaliśmy już powoli łapać o co 7w tym wszystkim chodzi. Znaliśmy już kilka figur, więc naszą wiedzę mogliśmy im przekazać – uzupełnia Kamil. – Ja również początków nie wspominam najlepiej – twierdzi Gośka Niemiec. – Przez jakiś czas, na treningi przychodziłam po to by popatrzeć jak tańczą dopiero po jakimś czasie zapytałam czy ja również mogłabym ćwiczyć. Długo, długo ćwiczyłam zanim jakiś efekt był widoczny. Teraz, po tych dwóch latach, chyba widać jakiś postęp. – Faktycznie, nie ujmując nikomu, przez pierwszy rok nie było tych postępów u dziewczyn widać. I zaraz potem nagle „boom” – ogromny przeskok – przyznaje Kamil. – Myślę, że te ciężkie ćwiczenia w końcu zaowocowały. Na tańczących łatwo się tylko patrzy. Trzeba włożyć ogrom ciężkiej pracy, by dopracować każdą figurę. Nieraz przecież łapaliśmy doła, bo ćwiczyliśmy, ćwiczyliśmy i nic. To jakby krok po kroku pokonywanie granic własnego ciała. Nikt się z tym nie urodził, no może tylko nasz Kacper – dodaje ze śmiechem Gośka Pietruszka.

Wyrazić siebie

Lata ćwiczeń, własnych prób i błędów owocują. W grupie zmienił się też pogląd na break’a. – Wcześniej spotykaliśmy się głównie po to by się spotkać, przy tym niezbyt regularnie – przyznaje Kamil. – Break dance postrzegaliśmyzak jako zbiór figur i niesamowitą sprawność fizyczną. Teraz traktujemy go bardziej jako taniec. Ćwiczymy regularnie i ciężko. Nauczyliśmy się jak ważna jest rozgrzewka i jak ją robić, by nie nabawić się później kontuzji. Poza tym, ten taniec daje niesamowite uczucie satysfakcji, nie mówiąc już o tym, że bardzo się wyróżnia spośród innych. – Kamil ma rację. Przez te lata zmieniło się nasze podejście – mówi Kacper. – Teraz bardziej mnie kręci rywalizacja i zawody. Bardzo dużo już umiemy, więc bardziej skupiamy się na samym tańcu, by przez poszczególne układy i figury wyrazić nas samych, nasze charaktery. – Każdy tańczy inaczej, ponieważ każdy z nas jest inny. Jest to bardzo widoczne w tańcu – twierdzi „Shisha”.

Mimo, że grupa istnieje dopiero od kilku lat ma na swoim koncie już sporo sukcesów. Wygrali kilka break’owych walk, a ostatnio zajęli trzecie miejsce w Przeglądzie Zespołów Break Dance w Krośnie. Jednak przed nimi okres próby ponieważ dziewczyny rozjeżdżają się na studia, a Kamil rozpoczyna pracę instruktora break dance’a. – Mamy nadzieję, że jakoś uda nam się to pogodzić. Teraz strasznie trudno byłoby nam się obyć bez tańca – zgodnie twierdzą obie Gośki.

Kamil swą przygodę jako instruktor rozpoczyna już we wrześniu. Zajęcia będzie prowadził na pewno w Brzozowie i Sanoku. W kilku innych okolicznych miastach trwają jeszcze rozmowy. Więcej informacji o zajęciach można się dowiedzieć pisząc na maila b-boyzaki@tlen.pl.

Autor:brzozow24.pl

Fot.brzozow24/archiwum zespołu

01-09-2009

Udostępnij ten artykuł znajomym:






Zaloguj się aby dodać komentarz


| Logowanie

Pokaż więcej komentarzy (0)

Komentarze niezarejestrowanych czytelników: