Rozmowa z Bronisławem PRZYCZYNKIEM. Działacz sportowy, trener, społecznik
POWIAT BRZOZOWSKI / PODKARPACIE. Rozmowa z Bronisławem PRZYCZYNKIEM, wieloletnim Przewodniczącym Powiatowego Zrzeszenia LZS w Brzozowie, współtwórcą m.in. Plebiscytu na Najpopularniejszego Sportowca Powiatu Brzozowskiego, trenerem, społecznikiem, działaczem sportowym.
Marek Szerszeń: Przygoda ze sportem w Pańskim przypadku zaczęła się od piłki nożnej. Jak to wtedy wyglądało i gdzie Pan grał?
Bronisław Przyczynek: Gra to za dużo powiedziane, raczej próbowałem grać. Wszystko rozpoczęło się od występów w Brzozovii Brzozów, gdzie trenowałem w drużynie prowadzonej przez Henryka Fredyka. Piłkarską przygodę kontynuowałem w czasie studiów w Rzeszowie. Tam występowałem w drugiej drużynie Waltera Rzeszów grającej w klasie B. Wyżej się nie przebiłem, ale trzeba powiedzieć, że konkurencja wtedy była bardzo mocna. W tamtym czasie piłka nożna była niezwykle popularna, grali w nią niemal wszyscy, pełno było utalentowanej młodzieży, a rywalizacja między samymi zawodnikami była szalenie trudna.
Uprawiał Pan jeszcze jakieś inne dyscypliny sportu?
Przede wszystkim była to piłka nożna. Amatorsko grywałem też w tenisa stołowego w różnego rodzaju turniejach dla niezrzeszonych. Była to jednak typowa forma rekreacji.
Można powiedzieć, że sport towarzyszył Panu poprzez szkołę średnią, studia, a później w pracy zawodowej i działalności społecznej?
Tak wszystko się fajnie układało i uzupełniało, że cały czas przy tym sporcie byłem. Ukończyłem Studium Nauczycielskie w Rzeszowie, a później rozpocząłem pracę w Szkole Podstawowej w Starej Wsi. Po trzech latach kontynuowałem ją w Górkach i łączyłem ze studiami na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Oprócz pracy w szkole zacząłem też trenować młodych piłkarzy – trampkarzy i juniorów, najpierw w Brzozovii, a później w LKS Górki. Ponadto w obydwu klubach społecznie prowadziłem drużyny seniorów.
W Górkach, gdzie w roku 1988 został Pan dyrektorem szkoły, coraz bardziej uaktywniał się bakcyl społecznika. Praktycznie od razu wziął się Pan za sprawy związane z poprawą bazy sportowej, tzn. budowę sali gimnastycznej i przebudowę miejscowej szkoły. Dużo było z tym pracy?
Tej społecznej pracy było naprawdę wiele. Wtedy, trochę inaczej niż teraz wyglądała budowa nowych czy rozbudowa, modernizacja istniejących obiektów. W pracach niefachowych musiał być też czynnik społeczny, ludzki. Dużą część prac udawało się realizować przy ogromnym zaangażowaniu mieszkańców, którzy chętnie pomagali przy wykopach, pracach zbrojarskich czy związanych ze stolarką. Miałem dobry kontakt z ludźmi, wszystko razem koordynowaliśmy i przy każdej pracy widać było tą naszą radość i satysfakcję. Zdawaliśmy sobie sprawę, że robimy to dla siebie, dla Górek.
Oprócz tego był Pan też Wiceprzewodniczącym Społecznego Komitetu Budowy Stadionu.
W Górkach była duża potrzeba budowy nowego stadionu, gdyż ten istniejący w środku wsi nie spełniał odpowiednich kryteriów, a Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Krośnie w ramach prowadzonych rozgrywek wręcz kategorycznie zakazał tam rozgrywania meczów ligowych. Musieliśmy grać w innych miejscowościach: Turzym Polu, Wzdowie, Grabownicy czy Brzozowie. Problem więc był palący i padła koncepcja, by nowy stadion wybudować na początku wsi. Również i tutaj bardzo mocno w prowadzone prace włączyli się mieszkańcy Górek. Każdy wiedział, że jest to dla wsi ważna sprawa, wiec chętnych do działania nie brakowało.
Wydaje się, że były to lepsze czasy na zorganizowanie takich społecznikowskich akcji.
Zdecydowanie tak. Przede wszystkim był większy zapał społeczeństwa do pracy. Ludzie mieli świadomość, że to co zrobią będzie służyć nie tylko im, ale też i młodszym pokoleniom. Nikt nie oczekiwał jakiejkolwiek zapłaty, ani też nie czekał, że ktoś za kogoś coś zrobi. Mieli inne podejście do życia, mieli też więcej czasu na spotkania, na rozmowę, na działalność. Teraz o zorganizowanie podobnych akcji byłoby zdecydowanie trudniej.
Kolejnym etapem Pana społecznej działalności była budowa Krytej Pływalni w Brzozowie.
Stworzyliśmy wówczas komitet budowy pływalni, który w jakiś sposób miał na celu zmobilizować społeczeństwo, ale i władze Brzozowa do podjęcia się tak dużego przedsięwzięcia. Zebrała się pewna grupa ludzi dostrzegająca konieczność wybudowania obiektu, którego wyraźnie w powiecie brzozowskim brakowało. Ci, którzy chcieli popływać musieli jeździć do Sanoka, albo do Krosna. Naszym zadaniem, można tak powiedzieć, było przypominanie się i wspieranie lokalnych władz w tym temacie. Później, jak już prace ruszyły na dobre, to pomagaliśmy przy porządkowaniu terenu budowy i przyległego otoczenia. Z funduszy komitetu jako wyposażenie pływalni sfinansowaliśmy też sprzęt do nauki pływania, kupowaliśmy i sadziliśmy rośliny na klombach.
Na przełomie 1999 i 2000 roku tworzył Pan struktury Powiatowego Zrzeszenia LZS w Brzozowie. Jakie były początki tego Stowarzyszenia i na czym wraz z innymi działaczami chcieliście się wtedy najbardziej skoncentrować?
Będąc zaangażowanym w sprawy sportu, często podczas imprez, zawodów czy meczów piłkarskich spotykałem działaczy z terenu Brzozowa czy ościennych klubów, którzy niejednokrotnie podkreślali, że byłoby dobrym pomysłem stworzenie organizacji, która zjednoczyłaby całe sportowe środowisko. Wspólnie z kolegami uznaliśmy, że poprzez utworzenie takiego stowarzyszenia będzie można łatwiej i efektywniej działać, a co najważniejsze, zintegrować ludzi sportu. Szybko się to potoczyło i w roku 2000 byliśmy już po I Zjeździe, w którym wzięli udział działacze z terenu wszystkich gmin powiatu brzozowskiego. Od samego początku chcieliśmy, by nasza organizacja cementowała środowisko. Przy organizacji wspólnych imprez sportowych nie skupialiśmy się tylko na Brzozowie, ale jako gospodarzy wybieraliśmy też najbardziej odległe zakątki powiatu. Można powiedzieć, że staraliśmy się dotrzeć wszędzie tam, gdzie była odpowiednia baza i warunki. Na mapie powiatu nie było białych plam i może dlatego z biegiem czasu przekonywało się do nas coraz więcej ludzi. I chyba to było jednym z najważniejszych zadań, które przez te wszystkie lata udało się nam zrealizować.
Będąc przez cztery kadencje Przewodniczącym Zrzeszenia zainicjował Pan wiele ciekawych przedsięwzięć o charakterze czysto sportowym bądź rekreacyjnym.
Imprez było naprawdę sporo, a do kalendarza staraliśmy się wprowadzać coraz to nowsze. Głównie były to turnieje piłkarskie: Gloria Victis, Piłkarska Kadra Czeka, Powitanie Lata, Memoriał im. Zbyszka Barańskiego, Starsi Panowie na Otwartych Boiskach, Samorządowiec, czy Halowa Liga Oldboy. Ale były też inne: turnieje szachowe Złota Wieża dla dzieci młodzieży i dorosłych, Rajd Rowerowy Błękitną Wstęgą Sanu, zawody w biegach przełajowych, Powiatowa Liga Siatkówki, mecze międzypowiatowe w siatkówce Brzozów – Krosno, turnieje w tenisa stołowego i ziemnego, czy rajdy piesze Nordic Walking. Organizowaliśmy też mecze piłkarskie pomiędzy reprezentacją Powiatu Brzozowskiego a klubami występującymi w wyższych klasach rozgrywkowych np. z Siarką Tarnobrzeg czy Stalą Stalowa Wola. Imprezy były skierowane do wszystkich grup wiekowych, bo chcieliśmy, by każdy zainteresowany mógł wybrać coś dla siebie.
Organizacja takiej ilości przedsięwzięć, szeroka gama różnych dyscyplin – to wszystko wymagało nie tylko finansów, ale też zaplecza osobowego. Z kim jako Zrzeszenie współpracowaliście?
Oczywiście, sami jako Zrzeszenie nie dalibyśmy rady zorganizować tylu imprez. Współpracowaliśmy z lokalnymi klubami sportowymi, ich Zarządami, jednostkami Ochotniczych Straży Pożarnych, Kołami Gospodyń Wiejskich, Gminnymi Ośrodkami Kultury, sołtysami poszczególnych miejscowości. Warto tu wymienić takie nazwiska jak: Edward Florek, Władysław Majkowski, Janusz Przystasz, Ryszard Fuksa, Kazimierz Kozubal, śp. Zbigniew Babirecki, Andrzej Hendrzak, Henryk Kostka, Franciszek Oleszko, Zbigniew Dudek, Stefan Michalski, śp. Aleksander Raszewski, Jacek Ryba, Mariusz Szwerc, Jan Winiarski, Jan Wojtowicz, Kazimierz Barański, Maciej Bednarczyk, Sławomir Skwarcan, Waldemar Buczek, Marek Ostrowski, Jacek Adamski czy Leszek Gierlach – mój następca, obecny Przewodniczący. Przepraszam tych, których tutaj nie wymieniłem, ale było ich tak wielu, że trudno wszystkich zapamiętać. Co warte podkreślenia, nigdy nie spotkaliśmy się z ich strony z negacją dotyczącą tego, co chcemy zrobić. To było naprawdę budujące i dawało nam bodziec do dalszych działań. Również w Zarządzie Zrzeszenia zawsze mieliśmy oddanych ludzi. To też dzięki nim udawało się realizować bogaty kalendarz imprez. Nie chcąc nikogo pominąć, muszę zaznaczyć, że bardzo duży wkład w działalność Zrzeszenia mieli: Henryk Dąbrowicki, Bolesław Kostur, Adam Śnieżek, Stanisław Chrobak, Grzegorz Sobota, Zdzisław Toczek czy Edward Szewczyk. Jako Zrzeszenie współpracowaliśmy owocnie z Podkarpackim Zrzeszeniem LZS w Rzeszowie i jego Przewodniczącym Józefem Krzywonosem, Okręgowym Związkiem Piłki Nożnej w Krośnie i nieżyjącym już Prezesem Janem Ciupką oraz dyrekcją Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Brzozowie, ze śp. Marianem Kulą i obecnym Dyrektorem – Bogdanem Dytko na czele.
Mieliście dużo trudności w realizacji kalendarza imprez?
Nie mogę powiedzieć, że wszystko nam się zawsze super układało. Niejednokrotnie były problemy organizacyjne czy finansowe, ale tutaj znów wrócę do najważniejszej rzeczy, a mianowicie do chęci ludzi z terenu, którzy zawsze byli gotowi do działania. To wyrównywało nam wszelkie niedogodności. Przy okazji chciałbym podkreślić, że dużym wsparciem były dla nas samorządy. Zarówno Starostwo Powiatowe w Brzozowie, jak i włodarze poszczególnych gmin zawsze starali się pomagać.
W roku 2012 powstała publikacja „Sport w powiecie brzozowskim 1893-2012” autorstwa Sebastiana Czecha. To był Pański pomysł, by napisać taką książkę?
Nie był to tylko mój pomysł. Podczas różnych zebrań, podsumowań, czy nawet w czasie luźnych rozmów między działaczami niejednokrotnie przewijał się temat, by w jakiś sposób udokumentować historię i wydarzenia sportowe naszego powiatu. Wielu działaczy ze względu na wiek czy sprawy prywatne wycofywało się ze sportu. Doszliśmy do wniosku, że dobrze byłoby, by ich wspomnienia zostały utrwalone w formie publikacji. Zrobiliśmy rekonesans po klubach, a na jego podstawie, przy współpracy z Panem Sebastianem udało się to wszystko jakoś pozbierać, złożyć i opracować. Powiem szczerze, że było to trudne i pracochłonne, ale efekt końcowy był zadowalający.
W swym życiu działał Pan na wielu innych płaszczyznach, będąc m.in. Przewodniczącym Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Miasta i Gminy Brzozów czy też Członkiem Rady Stowarzyszenia LGD Ziemia Brzozowska, z którą jako Zrzeszenie LZS realizowaliście wspólne imprezy, chociażby rajd Nordic Walking. Poprzez te dokonania dał się Pan poznać jako społecznik, działający aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny.
Było trochę tych różnych funkcji, ale by móc działać w tym miejscu muszę podziękować mojej najbliższej rodzinie. Ani żona, ani córka, nigdy nie robiły mi żadnych problemów czy wyrzutów. Szanowały i dostrzegały to, że ta społeczna praca na rzecz sportu i nie tylko, to moja życiowa pasja. Mogłem się po prostu realizować, lubiłem rozwiązywać problemy i czułem potrzebę bezinteresownej pomocy.
Wróćmy do sportu. We wrześniu 2021 r. w Jasienicy Rosielnej mieliśmy galę podsumowującą ostatni, XXI Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Powiatu Brzozowskiego. Można powiedzieć, że impreza ta stała się jednym ze sztandarowych przedsięwzięć Zrzeszenia?
Na początku był to maleńki Plebiscyt, który z założenia miał pokazać osiągnięcia i sylwetki sportowców z naszego terenu. Z biegiem czasu się rozrósł, impreza stała się naprawdę prestiżowa. Początkowo organizowana była tylko przez Powiatowe Zrzeszenie LZS, ale po tym jak do współorganizacji mocno przyłączyło się Starostwo Powiatowe w Brzozowie, nabrała ona jeszcze większego kolorytu i rozmachu. Tak szczerze powiedziawszy, kolejne gale stały na coraz wyższym poziomie, a już kilka ostatnich, to standard, którego nie powstydziłby się Rzeszów, czy inne duże miasta.
Chyba więc mamy się czym pochwalić organizując kolejne edycje.
Zgadza się, tym bardziej, że co roku widać kolejnych sportowców Ziemi Brzozowskiej, którzy mają swoje osiągnięcia. Mniejsze czy większe, ale mają. Trzeba pamiętać, że nawet ci, którzy poszli w świat i robią duże kariery, tak jak np. Norbert Huber czy Sylwester Lusiusz zaczynali tutaj i tutaj sportem się zaszczepili. Dlatego, gdy ponad dwie dekady temu wymyślaliśmy Plebiscyt, to właśnie ten cel nam przyświecał. Co więcej, w kolejnych latach wyróżnialiśmy nie tylko sportowców, ale też i trenerów, działaczy sportowych, a plebiscytowa Kapituła co roku ogłaszała nominacje jeszcze co najmniej w kilku innych kategoriach. Tylko się można cieszyć, że Plebiscyt przetrwał próbę czasu i co roku udaje się odkrywać kolejne sportowe talenty, których zresztą w naszym powiecie nigdy nie brakowało.
Podczas ostatniej gali wraz z Henrykiem Dąbrowieckim został Pan nominowany i uhonorowany w kategorii Pasjonat Sportu XX-lecia. Przez lata to Pan wręczał puchary i nagradzał, a tutaj znalazł się Pan po drugiej stronie – jako laureat. Jakie miał Pan odczucia odbierając statuetkę, zresztą w tak zaszczytnej kategorii?
Fakt, że zauważono i doceniono nasze lata pracy w dziedzinie sportu był niezwykle miły. Tym bardziej, że ze względu na swój wiek powoli odchodzę od tej działalności sportowej. Mimo, że nigdy nie przywiązywałem jakoś zbytniej wagi do nagród, to będąc uhonorowanym podczas ostatniego Plebiscytu, czułem ogromną satysfakcję. W tym miejscu jeszcze raz chciałem podziękować plebiscytowej Kapitule, która dostrzegła to, co udało się zdziałać, zarówno mnie, jak i wyróżnionemu w tej kategorii mojemu koledze Henrykowi.
Przez lata działalności Powiatowe Zrzeszenie LZS w Brzozowie otrzymało szereg wyróżnień. Nie będzie tu żadnej kurtuazji, jeśli powiem, że to przede wszystkim Pańska zasługa.
Ja myślę, że to zasługa nas wszystkich, całego Zarządu i Rady Powiatowej. Za społeczną aktywność i działalność na rzecz sportu trzykrotnie – jako nieliczni w Polsce – otrzymaliśmy wyróżnienia od Zarządu Głównego Zrzeszenia LZS w Warszawie. W jakiś sposób była to forma podziękowania i docenienia tego co robimy, a dla nas dodatkowo motywacja do podjęcia kolejnych wyzwań.
W Pańskim życiorysie są też nagrody indywidualne, takie chociażby jak: Srebrny Krzyż Zasługi, Złota Odznaka Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej, Złota Odznaka Honorowa Zrzeszenia LZS czy nadany w 2011 roku honorowy tytuł „Zasłużony dla Powiatu Brzozowskiego”. Jest wyróżnienie, które ceni Pan najbardziej?
Satysfakcję sprawiało każde z nich i każde z nich cenię. Tak jak już mówiłem, to uznanie nie tylko mojej społecznej pracy, ale i tych wszystkich ludzi, z którymi przez lata współpracowałem. Chwała tylko, że w swym życiu spotkałem takie osoby, z którymi mogłem się realizować, którzy razem ze mną dążyli do wspólnej integracji i osiągnięcia zamierzonych celów. Tak naprawdę to dzięki nim i ja mogłem zaistnieć. Dla mnie niezwykle ważne są te wyróżnienia lokalne: tytuły „Indywidualność Roku 2004” przyznany przez Burmistrza Brzozowa oraz „Zasłużony dla Powiatu Brzozowskiego 2011” przyznany przez Starostwo Powiatowe w Brzozowie. Obydwa są symbolem tej działalności na rzecz lokalnej, brzozowskiej społeczności, naszej małej ojczyzny.
Co by Pan radził młodym ludziom, którzy chcą teraz pracować czy działać w sporcie?
Wtedy, gdy ja zaczynałem swoją działalność, życie było inne. Nie było takiego ciągłego pośpiechu i gonitwy jak obecnie. Teraz gro młodych ludzi wyjeżdża, szukając pracy i lepszych perspektyw. Ale tym, którzy chcą się poświęcić dla sportu mogę powiedzieć, by się nie załamywali niepowodzeniami. By szukali kontaktu i dialogu z ludźmi, a jeśli tylko znajdują czas, by szli do przodu. Bo to naprawdę piękna sprawa, jeśli realizujemy marzenia, które dają nam pozytywne emocje: zadowolenie, radość, uśmiech.
Patrząc wstecz, można powiedzieć, że w tym co Pan robił spełnił się w 100 procentach?
Tak z perspektywy czasu, sam się nieraz dziwię, w jaki sposób realizowało się tyle tematów. Spotkania, wyjazdy, załatwianie spraw – wszystko to udawało się łączyć. Zawsze tematy, które rozpoczynałem starałem się kończyć. A odnośnie tego czy się całkowicie spełniłem? Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno dawałem z siebie tyle, ile mogłem i niczego co zrobiłem nie żałuję. Cieszę z się z tego, co udało się osiągnąć, bo zawsze starałem się być z ludźmi i dla ludzi. Wiem, że były też różne potknięcia czy błędy, ale jak to mówią… „Kto ich nie popełnia?”. Teraz patrząc z boku, kibicuję moim następcom, życząc im sukcesów, ale też trzymam kciuki za rozwój sportu i sportowców z terenu naszego powiatu.
Dziękuję za rozmowę, życzę dużo zdrowia i radości.
Rozmawiał Marek Szerszeń
źródło: Starostwo Powiatowe w Brzozowie
Zaloguj się aby dodać komentarz
| Logowanie
Komentarze niezarejestrowanych czytelników: