BIESZCZADY. Ciągnął psa za rowerem planując podróż do USA. Nieoczekiwany finał (ZDJĘCIA)
BIESZCZADY. Do niewiarygodnego spotkania i nieoczekiwanego finału doszło wczoraj w Ustrzykach Górnych. Podróżujący rowerem mężczyzna ciągnął za sobą psa, planując podróż do Stanów Zjednoczonych.
– Wczoraj ok. godziny 13 zostaliśmy poinformowani przez funkcjonariusza Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych, iż napotkali oni dziwnie zachowującego się 35-letniego mężczyznę, który podróżuje rowerem, prowadząc / ciągnąć za sobą psa. Z dalszych informacji wynikało, że mężczyzna podróżuje w ten sposób od dłuższego czasu, a psa znalazł nieopodal Sochaczewa. Zwierzę jest skrajnie wymęczone i posiada liczne otarcia i uszkodzenia łap, jednak mężczyzna nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Natychmiastowo udaliśmy się na miejsce, kontaktują się również bezpośrednio z Policją. Na miejscu zaskoczyło nas praktycznie wszystko. Pies, jak się okazało, był faktycznie skrajnie wycieńczony, głodny i nie miał siły nawet wstać, aby napić się wody, posiadał uszkodzone poduszki łap i liczne otarcia i skaleczenia – będące ewidentnie efektem długiej i na pewno nie łatwiej podróży (wg uzyskanych informacji został znaleziony / zabrany z miejscowości Antosin — okolice Sochaczewa — czytamy w poście zamieszczonym przez Fundację Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt.
Mężczyzna docelowo kierował się na przejście graniczne w Medyce, aby kolejno dostać się na Ukrainę, dalej do Rosji i przez ten kraj dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Nie posiadał przy sobie telefonu, zegarka i innych udogodnień technologicznych, tylko kilka rzeczy pierwszej potrzeby, paszport i trochę karmy dla psa.
Z relacji mężczyzny wynikało, że do tej pory żywił się tym, co znalazł w śmieciach, albo padniętą zwierzyną m.in. zające, sarny itp. dzieląc się nią z psem.
– Poznaliśmy również jego historię pieszej podróży po Szwecji i deportacji z tego kraju, a także wiele więcej. Niestety, jego splątanie, niespójność niektórych przekazywanych informacji, a do tego również zmęczenie czy chociażby sygnet, wrośnięty głęboko w skórę palca, powodując bolesna ranę, wzbudziły nasz niepokój i zadecydowały o tym, że na miejsce po konsultacji z Policją musiało zostać wezwane pogotowie, celem zarówno oceny stanu zdrowia mężczyzny jak i bezpośredniego udzielania pomocy medycznej. W między czasie, kiedy wytłumaczyliśmy podróżnikowi, iż pies nie tylko nie może, ale nie jest w stanie z nim dalej podróżować i zasadne byłoby udzielenie mu pomocy weterynaryjnej, którą bylibyśmy w stanie w tym przypadku zapewnić, zgodził się on, abyśmy zajęli się psiakiem – czytamy.
Po dotarciu na miejsce karetki pogotowia zapadła decyzja o przewiezieniu mężczyzny do do szpitala, celem pomocy chirurgicznej i dalszych czynności związanych z diagnostyką. W związku z tym faktem, na miejsce wezwana została również Policja, celem zabezpieczenia pozostałych rzeczy mężczyzny.
– Coś jednak nie dawało nam spokoju, dlatego w drodze powrotnej podjęliśmy wszelkie możliwe działania, celem uzyskania dodatkowych informacji o niecodziennym podróżniku. Nie widniał on w krajowych bazach, jednak udało się ustalić, że mężczyzna zaginał w Szwecji, w lutym bieżącego roku i był poszukiwany przez tamtejsze służby, jak i również Fundacja Itaka. Jeszcze w ciągu tych kilkunastu minut drogi do Ustrzyk Dolnych, udało się nam bezpośrednio skontaktować z matką mężczyzny, która poinformowała nas, że jej syn cierpi na schizofrenię paranoidalną, jednak odstawił leki i pomimo ubezwłasnowolnienia udało mu się na jesień 2021 wyjechać do Szwecji – w lutym 2022 zaginął. Bezzwłocznie przekazaliśmy informacje do KPP w Ustrzykach Dolny i bezpośrednio do szpitala — czytamy w poście.
Mężczyzna został zabezpieczony celem powrotu do leczenia, rodzina odnalazła syna, a pies trafił pod opiekę Fundacji Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt.
– Mamy nadzieję, że po podleczeniu niebawem uda się ustalić jego właściciela, mężczyzna nie chciał źle, on chciał pomóc i zaopiekować się zwierzęciem, ale z powodu swojej choroby zrobił to w nieco niewłaściwy sposób — czytamy w poście.
– TA HISTORIA MA JEDEN, BARDZO WAŻNY MORAŁ – nie oceniajmy nikogo z góry, nie szufladkujmy i też nie bądźmy obojętni, kiedy obok nas dzieje się coś złego, a czasami i nietypowego — reagujmy! Nie każdy, kto mówi od rzeczy, musi być pijany, nie każdy, kto szuka jedzenia w śmietniku być bezdomnym. Czasami jedna rozmowa, czy jeden telefon może uratować komuś życie [pisownia oryginalna] – kwitują pracownicy fundacji.
źródło: Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt / FB
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Walka o ciszę nad Jeziorem Solińskim (ANKIETA)
Informacje o aktualnej sytuacji na drogach Sanoka, powiatu sanockiego i całego regionu w grupie POMOC112.
Zaloguj się aby dodać komentarz
| Logowanie
Komentarze niezarejestrowanych czytelników: