Kwitnie uczniowska wymiana i przyjaźnie
12-05-2009
BRZOZÓW. Jeszcze tylko do najbliższej środy, w mieście tym, będzie gościć dwudziestojednoosobowa grupa uczniów z belgijskiego Oudeenarde. Nastolatki przybyły do nas z rewizytą na uczniowską wymianę.
Odbywa się ona w ramach współpracy brzozowskiego Gimnazjum z jego odpowiednikiem w Oudeernade.
– Jest to nasza pierwsza tego typu inicjatywa – powiedziała nam Mariola Pilszak, dyrektor Gimnazjum w Brzozowie.
– Więc cały czas zdobywamy nowe doświadczenia i po prostu się uczymy. Poza tym, taka międzynarodowa współpraca ma mnóstwo pozytywnych stron. Nie mówię tu już tylko o podszlifowaniu języka angielskiego, ale również o poznaniu nowych kultur i po prostu obserwacji życia i nauki w innym kraju.
Polskie nastolatki miały okazję doświadczyć tego na własnej skórze, gdy w marcu br. grupa brzozowskich uczniów odwiedziła Belgię
– Mieszkali u belgijskich rodzin. Nasi uczniowie mieli również okazję uczestniczyć w kilku lekcjach. Przekonali się, że wygląda to nieco inaczej niż u nas. Tam zachęca się uczniów do samodzielności i własnej inwencji twórczej – opowiadała dyrektor Pilszak.
Na samej nauce się nie skończyło
Młodzi Polacy obejrzeli gmach Parlamentu Europejskiego w Brukseli, zwiedzili Gent oraz Brugię, zwaną „Wenecją Północy”. Nie mogło też zabraknąć wycieczki na plażę nad Morzem Północnym. Dzięki tym wypadom, młodzież zaznajomiła się nieco z historią Belgii i przy okazji mogła podziwiać walory krajobrazowe.
Brzozowianie nie mogli pozostać dłużni wobec takiej gościnności.
Dzięki dofinansowaniu ze strony Józefa Rzepki, burmistrza gminy Brzozów, belgijskie nastolatki zwiedzą Kraków, Oświęcim, Łańcut i oczywiście pochodzą po Bieszczadach. Jednak jak nam powiedziały, już sam Brzozów, niezmiernie ich zadziwił.
– Tutaj zapach powietrza jest już inny. Nawet domy wyglądają inaczej. Z reguły są zbudowane na planie kwadratu, a u nas w większości mają nieregularne kształty – stwierdziły Laura i Silke.
– I mają kolory. W naszym mieście wszystkie zbudowane są z cegły. Gdyby ktoś pomalował dom, ludzie pomyśleliby, że zwariował – dodał Matthias.
– A poza tym jest tu dużo zieleni. Nawet w centrum. U nas zieleń można spotkać jedynie poza miastem. Jak zauważyliśmy tutaj mnóstwo ludzi zna się nawzajem. W Belgii zna się jedynie najbliższego sąsiada. Reszta ulicy, to po prostu obcy ludzie – stwierdzili Briony i Anthony.
UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Zaloguj się aby dodać komentarz
| Logowanie
Komentarze niezarejestrowanych czytelników: